Witajcie!
Mamy nadzieję, że z tego końcoworocznego zamieszania chociaż część z Was wyszła w jednym kawałku... Bo my niespecjalnie - przodowałyśmy w biciu rekordów w rozszerzaniu dziennej dawki kofeiny i zawężaniu dziennej porcji snu //Mój rekord - 3 mocne kawy, energetyk i 30 min... ~Miona// W naszych szkołach natomiast trwała nieoficjalna, acz zażarta walka o wpis do księgi Guinessa, któremu nauczycielowi uda się wykończyć biol-chemy w najkrótszym czasie //czasami miałam ochotę nakleić na plecy kartkę z napisem: "zostawić w spokoju" ~Lily// Rozstrzygnięcie tego nietypowego konkursu już pod koniec czerwca! Mogłoby się zdawać, że jak koniec roku szkolnego - eee...to luzik. No, najwidoczniej nauczyciele są innego zdania. Znając nasze szczęście jeszcze w tym ostatnim tygoniu dostaniemy zadanie domowe na wakacje... //no a jak, przecież zadania maturalne na osłodzenie letnich dni to oczywista oczywistość! Jedno, dwa... Ewentualnie sto dwadzieścia trzy ~Miona //chociaż ja nadal twierdzę, że nie ma zlych ocen, tylko niższe niż norma xD ~Lily//. Zresztą co chwila nawet na koniec roku, a już szczególnie w ostatnim tygodniu z ust nauczycieli nie schodzi słowo "matura". Toż to za niecały rok!
Ostatnie tygodnie były istną męczarnią - sezon na nękanie uczniów w pełni! Nauczyciele obudzili się z ręką w nocniku //Nie tylko oni... ~Miona// i dawaaaaaaaaaaaaj po 10 sprawdzianów na tydzień! Siedziałyśmy po nocach, oczy na zapałki, a przy życiu trzymała nas jedynie myśl, że jeszcze tylko trochę i w końcu.... WAKAAACJEE!
Z wyżej wymienionych powodów, jeszcze za czasów szkolnego zgiełku, niemal cudem udało nam się zagiąć czasoprzestrzeń i spotkać po kolejnych 4 tygodniach niewidzenia. Z początku miałyśmy baardzo ambitne plany - a to zrobić nowe rzeczy, a to pójść na spacer, a to popróbować ze zdjęciami lustrzanką Lily... Skończyło się, jak zawsze po tak długim czasie rozłąki - na atakach śmiechu, rozlewaniu kawy i wrzucaniu do niej ciastek, oraz na gadaniu, gadaniu i... gadaniu //i bieganiu po pokoju jak psychopatki bo Miona coś chciała mi w ten sposób przekazać ._. ~Lily// to był przekaz niewerbalny! ~Miona// Dlatego fakt, że powstał ten drobiazg, który Wam dzisiaj zaprezentujemy, możemy uważać za ogromny sukces - tym bardziej, że to nasz kolejny autorski projekt poprzedzony długimi godzinami spędzonymi nad programem graficznym.
Huncwoci... Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz... Hogwarcka elita. Trzej wspaniali faceci + jedna nie warta uwagi kanalia, perfidny zdrajca, który... No nieważne. Tą historię zapewne znacie, a dzisiaj nie o nim mowa. Nie rozchodzi się już nawet o pozostałą trójkę zabójczo przystojnych, szarmanckich facetów - dziś liczy się pewien sprytny gadżet, który po sobie zostawili. Przed państwem...
Aaaa, no tak, byłybyśmy zapomniały!
Oczywiście, uroczyście przysięgamy, że knujemy coś niedobrego!
„Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz, oraz Miona i Lily, Zawsze uczynni doradcy Czarodziejskich Psotników Mają zaszczyt przedstawić... MAPĘ HUNCWOTÓW”
Wymiary:
wysokość buteleczki bez korka: 3,8 cm
Szerokość mapki: 1,5cm
Wysokość mapki: 3 cm
Tak właśnie objawia się nasza nowa obsesja na punkcie wszystkiego, co miniaturowe, i wszystkim, co Huncwockie.
Oto, co my uknułyśmy - mapę huncwotów w wersji pomniejszonej i zabutelkowanej - w sam raz na wisiorek! Mapa, jak na lumosowe minirepliki przystało, została odwzorowana z najmniejszymi szczegółami - postarałyśmy się nawet o dostateczne wyświechtanie jej przed umieszczeniem w buteleczce. Mapka jest też dwustronna, zadrukowana również w środku i na skrzydełkach, a jedna z nich ma nawet odstający fragment -taki sam jaki posiada jej duży odpowiednik. //ach ten dźwięk słodkiego głosiku Miony która wkłada mapkę do buteleczki...jak widelcem o tablice ;_; ~Lily// Co prawda sporo się nagłowiłyśmy, zanim udało nam się wymyślić, jak to wszystko posklejać, a przede wszystkim - jak sprawić, żeby mapa znalazła się w butelce, ale dzięki naszym zręcznym rączkom //wrodzonej skromności ~Miona// i odrobinie magii jakoś dałyśmy radę! Największe trudności spotkały nas przy druku - ciągle nie trafiałyśmy z ostrością, ale w końcu po 4654 próbach udało nam się osiągnąć zadowalający efekt - literki napisu na mapie, mające około 1 milimetra wysokości są doskonale czytelne, a rysunki ostre jak żyleta. Co prawda zdjęcia troszkę zakłamały ich jakość, bo szkło butelki nieco załamuje światło przy foceniu...
Ta mini-mapka jest naszym pierwszym, małym kroczkiem do realizacji naszych Potterowych marzeń - pełnowymiarowa Mapa Huncwotów jest wraz z listem z Hogwartu, zmieniaczem czasu Hermiony i ... są w zdecydowanej czołówce najbardziej upragnionych potterowych gadżetów. Dzięki naszemu robótkowemu zacięciu, coraz więcej punktów z listy staje się dla nas osiągalna... bez wydawania naszego cało-wakacyjnego zarobku z ulotek. I to jest w tej robocie piękne :D
No, my tu gadu gadu, a czeka nas mnóstwo przygotowań do pewnego ważnego przedsięwzięcia! Bądź co bądź, genialne pomysły na handmade same na siebie nie wpadną, i zapewne raczej się nie samozrealizują! A oprócz tego dochodzi udział Lumos Art w pewnym nowym przedsięwzięciu... Tak więc lecimy do roboty! Do następnego!
KONIEC PSOT!