Magiczny cytat:



Możecie się śmiać! Kiedyś ludzie uważali, że nie istnieje ględatek niepospolity czy chrapak krętorogi!
~Luna Lovegood

piątek, 30 sierpnia 2013

[046] - Filmowy naszyjnik Luny Lovegood

Witajcie :)
Po wyczerpującym roku szkolnym dopiero teraz powoli zaczynamy odbierać bodźce i wracamy do świata żywych... A wakacje właśnie się kończą! Dość silnym bodźcem sprowadzającym nas z impetem na ziemię i wybudzającym z wakacyjnego transu są... Nagłe ubytki w półfabrykatach, jakie odkryłyśmy po dwóch miesiącach beztroskiego tworzenia //Nie, wcale nie świadomość nadchodzącej matury ~Miona//.
Ostatnio, nawet przez wakacje mamy ręce pełne roboty i przez ten cały zawrót głowy zupełnie nam umknęła potrzeba uzupełnienia zapasów. Paradoksalnie - niby czasu jako takiego nie było, a tu nagle w szafce z półfabrykatami zieją pustki //oto prawdziwa magia... ~Miona//.
Jak widać, zdążyłyśmy już wrócić z buszu, a nawet nie pochwaliłyśmy się wrażeniami z podróży...
Tak więc w wielkim skrócie: Jak widać, z Internetem wcale nie było tak wspaniale, jak się zapowiadało - do sukcesów zaliczamy powstanie kilkunastu nowych rzeczy, do porażek natomiast - bezskuteczne łapanie łącza w poplątanych pozycjach jogi, wznosząc laptopa ku niebu... Na szczęście - teraz, w miejskiej dżungli z netem nie będzie problemu. Na nieszczęście - teraz czeka nas szkoła. No nic, zanim wspomnienia całonocnych randek z podręcznikami i świadomość zbliżającej się ogromnymi krokami matury przytłoczy nas doszczętnie, postaramy się wykrzesać jeszcze trochę sił na blogowanie BEZ marudzenia o szkole. //challenge accepted... Ożesz szlaaaaag, MATURA?! TO JUŻ?! Żegnaj, weno twórcza... Będziemy tęsknić ;_; ~Miona//
//musiałaś...nie mogłaś się powstrzymać...~Lily//
Czyste, przesycone tlenem powietrze i czarujący szum poruszanych wiatrem liści to coś, co niewątpliwie wpływa zbawiennie na pokłady weny Twórczej. Tworzenie tym leśnym mikroklimacie to coś, co Miona i Lily lubią najbardziej //zdecydowanie pomijamy kwestię wszechobecnych komarów, pająków, i innego robactwa w bilansie ogólnym ~Miona// /żeby komary atakowały chociaż tylko w nocy...nie...całodzienna jadlodajnia~! ~Lily// Pakując się na wyjazd postanowiłyśmy zrealizować parę nieco starszych pomysłów. Jeden z nich, który zapowiadamy od dawna (jak to bezbłędnie ujęła w komentarzu  "budujemy napięcie jak w milionerach" :D) Miał być bohaterem dzisiejszego posta, jednak w międzyczasie nastąpiła zmiana planów, i poznacie go w nieco bardziej "uroczystych" okolicznościach - a jakich, to już pozostanie tajemnicą - gwarantujemy, że warto będzie poczekać  :D.
Niemniej jednak znalazłyśmy całkiem niezłe zastępstwo za obiecaną niespodziankę, albowiem zaprezentujemy Wam dziś uzupełnienie kolekcji, a zarazem kolejną z dumnie brzmiących "lumosowych replik."
Pamiętacie jeszcze repliki (książkowe oraz filmowe) Kolczyków Luny Lovegood? Nie da się ukryć, że darzymy tą bohaterkę niemałą sympatią, więc było niemal pewne, że do tematu wrócimy.Tak też się stało - w miarę szybko udało nam się wykminić bardzo charakterystyczny dla Luny naszyjnik, na początek - w uproszczonej, to jest filmowej wersji.







Oto i nasza interpretacja filmowej wersji. Czy wyszła lepiej, czy gorzej niż oryginał, musicie już zdecydować sami. My jednak jesteśmy nastawione nieco krytycznie wobec repliki z Noble, gdyż nam toto z żadnej strony korka nie przypomina, pomijając już wycenę tego korka :P Naszyjnik ujął nas swoją prostotą :D Szczerze powiedziawszy, dlatego replika filmowa poszła na pierwszy ogień, bo... łatwiej było ją sobie wyobrazić :P W książce jest mowa o "naszyjnika z KORKÓW piwa kremowego" - co oznacza, że zabieg z obrabianiem koreczków musiałyby być powtarzane więcej niż raz... Poza tym wypadałoby jeszcze  je jakoś ładnie połączyć w naszyjnik. Dla naszych przytłoczonych wizją szkoły mózgów to zdecydowanie zbyt wiele :P
Wybierając jako materiał korek, postawiłyśmy na autentyczność - ten sam wisiorek wykonany z modeliny utraciłby nieco na uroku, choć zapewne więcej osób skłoniłoby się właśnie ku modelinowej wersji. Cóż... Życie - replika to replika, a żeby mogła nosić swój zaszczytny tytuł, musi być autentyczna. Nie zmienia to oczywiście faktu, że modelinowa wersja ma spore prawdopodobieństwo powstać - już nie jako replika, ale jako Luniaczkowy gadżet :D Im więcej Luny u nas, tym lepiej! //Luny nigdy za dużo! ~Lily// Czy jest wśród Was ktoś, kto podziela nasze zdanie?

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

[45] - Naszyjnik-sekretnik ze złotym zniczem

Taaak, tak, tak, tak! Jest internet! A tam, gdzie jest internet, musi być i zaległy post...
<edit> Tak, bo oczywiście po co blogger miałby opublikować właściwego posta? Przez jakiś czas mogliście pooglądać sobie spoilerowego posta w wersji notatkowo-śmietnikowej, czyli w zupełnie pierwszej fazie powstawania.  Serdecznie przepraszamy, że byliście narażeni na oglądanie tego... czegoś  -.-''

A więc oto i post właściwy...

Witajcie z samego środka lasu! :)

Nasza zniczowa obsesja podpowiadała cicho, że blog cierpi ostatnio na poważne niedobory zniczy. I słusznie! Jak zawsze spieszymy mu z pomocą, serwując małą zniczową nowość i produkując zastraszające ilości kolejnych aranżacji uroczej, maleńkiej złotej piłeczki z rozkosznie trzepoczącymi, srebrzystymi skrzydełkami. Pytanie tylko - kto potem będzie w stanie znieść ten zniczowy spam? //ee...ja? ._. ~Lily//
Historia dzisiejszej pracy sięga czasów stosunkowo dalekich... Otóż dawno, dawno temu, buszując po sklepach z półfabrykatami, natknęłyśmy się na urzekający, ażurowy, lśniący i w dodatku... okrągły drobiazg. Do tych superlatywów warto dodać, że budził słodkie wspomnienia rodem z ostatniej części Pottera. Z zakupem nie czekałyśmy długo - w naszym mniemaniu właściwie wszystko co złote i okrągłe nadaje się na doskonałą bazę, z której mógłby powstać kolejny znicz. Z tego też względu baza została niezwłocznie przez nas kupiona i dołączyła do dłuuuuuuugiej kolejki na liście pod tytułem "Co Miona i Lily KIEDYŚ na pewno zrobią". //i z tego powodu wcale nie narzekamy na bezkasie... ~Lily//
I tak leżała by po dziś dzień, jednak na szczęście z nieba spadła nam przemiła Klientka, nieśpiesznie poszukująca prezentu urodzinowego dla swej przyjaciółki - również Potteromanki. Otrzymałyśmy szkicowe instrukcje - miał to być naszyjnik ze zniczem, jednak inny niż te, które pojawiały się na blogu - bo w formie sekretnika. A że wyżej wspomniana swe święto obchodzi dopiero we wrześniu, dostałyśmy sporo czasu na dokładne przemyślenie projektu :) Jak widać, jeszcze nie nadeszły czasy, kiedy to nasze szare komórki utracą zdolność logicznego myślenia, bo wystarczyło nam parę minut rozważania kilku projektów i parędziesiąt tychże użerania się z realizacją, po których dumne i blade mogłyśmy obfotografować pracę i przesłać wstępny projekt Klientce. Z jeszcze większą dumą możemy wszem i wobec ogłosić, że projekt spotkał się z gorącą aprobatą - mamy zatem nadzieję, że spodoba się obdarowanej solenizantce :) W środku, wedle instrukcji, umieściłyśmy wspólne zdjęcie dziewczyn - na pamiątkę magicznych chwil spędzonych razem :)
No nic, tyle się nagadałyśmy, a nie nadarzył się stosowny moment, aby pokazać Wam zdjęcia. Uzupełniając ten brak, oto, Panie i Panowie, przedstawiamy Wam pierwszy zniczowy naszyjnik-sekretnik!








Wymiary:
Średnica zewnętrzna sekretnika: 3 cm
Średnica wewnętrzna sekretnika: 2 cm
Długość skrzydełka: 4,5 cm

Skrzydełka przymocowane są do "klapki" naszyjnika i są częściowo ruchome.
Wspomniałyśmy na początku, że naszyjnik wiąże się nieco z ostatnią częścią Pottera - mowa tu oczywiście o słowach "I open at the close"- w pierwotnej wersji to właśnie ten cytat miał spocząć wewnątrz wisiorka. Nie podjęłyśmy się jednak dosłownej jego interpretacji - nasz zniczowy  naszyjnik otworzy się za każdym razem, gdy właścicielka będzie chciała powrócić do wspomnień. Niestety, jeśli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości - Kamień Wskrzeszenia nie jest dostępny w zestawie //Wiecie, no... akurat w tym tygodniu nam się skończyły! -.- ~Miona//  //życie to brutal ;.; ~ Lily// W tej sytuacji to nie musi być problem - pomimo tego drobnego braku naszyjnik nigdy nie utraci pewnej prawdziwie magicznej właściwości  - tak długo, jak będzie noszony, będzie utrzymywał przy życiu najlepsze wspomnienia - a po latach - kto wie? - może będzie w stanie wskrzesić lekko zatarte chwile? I to bez względu na to, jaki będzie skrywał sekret - przyjaźni, miłości, czy może jeszcze innej przepięknej magii wspomnień...   Są to przecież najsilniejsze filary orawdziwej magii, której mogą doświadczać nawet mugole (choć niektórzy z nich będą skłonni gorąco temu zaprzeczyć). Nie da się ukryć - pokłady magii drzemią w każdym z nas, czy nam się to podoba, czy nie.
Zostawimy Was z tą refleksją i pozwolimy się poddać magicznej mocy Weny Twórczej - jak łatwo się domyślić, będziemy całkowicie niepotrzebnie płodzić nowe znicze w coraz to nowych aranżacjach, bo to po prostu silniejsze od nas... Jeśli jednak pewnego pięknego dnia powoli zaczniemy przesadzać, dajcie nam znać - przyhamujemy nieco i być może to uchroni nas od  wczasów w psychiatryku i spędzenia niezapomnianych chwil w podejrzanie miękkim pokoju bez okien i klamek //Zaraz, zaraz... bez klamek? Bez lśniących, złotych, zaokrąglonych klamek? ;_; Jak to?! Tylko doczepić skrzydełka i już jest zniczowa klamka a tak... Życie w takim miejscu nie miało by sensu :(( ~Miona//

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...